Strachy na lachy

podróże z dzieckiem

W podróży z dziećmi od ponad 7 lat. Objechaliśmy razem 17 krajów – głównie europejskich, ale też część USA. W podróży kilka razy do roku. Osobiście uwielbiam ten stan, kiedy siedzimy w samochodzie zapakowanym pod dach walizkami i wiemy, że teraz czeka nas przygoda i nicnierobienie, (chociaż czasem to nicnierobienie jest całkiem intensywne..).

Dzisiaj krótko o lękach przed podróżowaniem. Czyli co czeka rodzica, który podejmuje decyzję o podróży z dzieckiem (każdego bez wyjątku, to prawie jak dogmat)

Cofnijmy się w czasie:

Rok 2006 – pierwsza ciąża i przedsmak tego, co spotkało nas później...

>> W ciąży na Kubę? To niebezpieczne...(W podtekście:, co z Ciebie za matka)

Podczas drugiej ciąży (2011rok) lepiej nie było:

>> Na rowery w Alpy? (Patrz wyżej:, co z Ciebie za matka..)

Rok 2007 –wrzesień i kilkumiesięczne niemowlę u boku. Czas na pierwszy nasz wspólny zasłużony urlop. Cel wybrany, planowanie rozpoczęte, krewni i znajomi królika poinformowani o czekającej nas pierwszej podróży z dzieckiem i wtedy się zaczęło...

- z dzieckiem jedziecie? To rozumiem, że babcia i dziadek też jadą z Wami, żeby pomóc?

- z dzieckiem? Nie lepiej dziecko zostawić u dziadków?

- samochodem/samolotem? Przecież to męczące dla dziecka...Dziecko potrzebuje spokoju

- dziecko potrzebuje jodu... Trzeba nad Bałtyk jeździć...A nie myśleć o sobie

- a co on będzie pamiętał z tych wyjazdów?

- nie boisz się, że będzie chory?

7 lat później ciągle zdarza mi się słyszeć te pytania....Zaskakujące jest to, ze od osób, które nie mają dzieci słyszę:

- wow – dobrze wiedzieć, że z dzieckiem można wyjechać na wakacje...To pocieszające (w podtekście: każdy wie, że wraz z urodzeniem dziecka życie się kończy.....)

No i moje absolutnie ulubione:

- skąd Ty tyle urlopu bierzesz?

Grad pytań i obaw, które na mnie spadł spowodowały, że strach było ruszać się z domu...

Po kilku latach wiem, że młodym rodzicom nie są tak bardzo potrzebne porady, co zabrać w podróż z dzieckiem (mniej więcej każdy to wie: paszport, ubranka, ulubiony pluszak, lekarstwa), ale świadomość, że na tej planecie są ludzie, którzy podróże z dzieckiem uważają za coś normalnego, a nie wybryk natury.

Jeździłam na urlopy z rodzicami, jako dziecko, później sama ze znajomymi, wreszcie z mężem. Dlaczego miałabym nie jeździć z dziećmi?

Podróż z dzieckiem nie jest również wyzwaniem dla super-rodzica, dla kogoś, kto ma nadnaturalne zdolności planowania i ogarniania rzeczywistości i ogromne pokłady odwagi (a tak czasem się czuję jak słyszę słowa podziwu, że decyzje się na podróż z dzieckiem...

Podróżowanie jest dla każdego, kto tego chce. Jest w zasięgu ręki...To kwestia potrzeby a nie superzdolności czy odwagi. Nie ma w tym nic bardziej nadzwyczajnego niż organizowanie dnia codziennego z dziećmi i mnóstwem obowiązków...Wręcz przeciwnie to czas, kiedy połowy rzeczy nie trzeba robić...

podróże z dziećmi

Do rzeczy. Dzisiaj odpowiadamy pokrótce na strachy na lachy.

-> z dzieckiem jedziecie? To rozumiem, że babcia i dziadek też jadą z Wami, żeby pomóc?

Każdy spędza wakacje jak chce i z kim chce, kwestia wyboru i potrzeb. Jesteśmy dorośli. Jednak nasi rodzicie to nie pełnoetatowe niańki dla dzieci. Jeżeli mieliby jechać z nami to tylko, dlatego, że chcemy spędzić z nimi czas a nie, dlatego, że my będziemy robić, co chcemy a oni będą ogarniać dzieciaki

-> z dzieckiem? Nie lepiej dziecko zostawić u dziadków?

Pewnie osobny artykuł mozna by napisać o powodach podróżowania z dziećmi. Dla nas sprawa jest prosta – decydując się na dzieci decydujemy się dzielić nasze życie z nimi..

- >samochodem/samolotem? Przecież to męczące dla dziecka...Dziecko potrzebuje spokoju

Teorie o męczeniu dzieci są najtrudniejsze do zniesienia dla mnie.. (Pojawia się myśl, co ze mnie za matka..). Wiadomo, że 12 godzin w samochodzie nie jest niczym przyjemnym. Wiadomo, że dochodząca do 9 godzin zmiana czasu i jet-lag to również nie bułka z masłem. Ale czy w życiu musi być tylko przyjemnie? A może to lekcja cierpliwości? Ze na przyjemne rzeczy w życiu trzeba czekać? Jakiej by teorii to nie dorobić jedno wiem – dziecku nic nie będzie ani w samolocie ani w samochodzie ani podczas kilkudniowego transferu. Co więcej z reguły radzą sobie z tym dużo lepiej niż dorośli..

-> dziecko potrzebuje jodu... Trzeba nad Bałtyk jeździć...A nie myśleć o sobie

To zaskakująco często powtarzana teoria...Tu chyba brak mi komentarza może poza wyjątkiem – niech każdy spędza urlop tam gdzie chce. Bałtyk osobiście kocham – jesteśmy tam, co roku. Ale poza Bałtykiem jest wiele fantastycznych miejsc do zobaczenia również w naszym kraju:)

wakacje z dziećmi

-> a co on będzie pamiętał z tych wyjazdów?

To taki punkt, który jest wszechobecny...Nawet na blogach podróżniczych jest pełno rozważań w temacie pamięci/niepamięci dzieci z podróży. Dla mnie temat prosty. Oczywiście, że nie pamiętają nazw miast, czasem nawet krajów, nie pamiętają zabytków ich historii etc. czasem nie pamiętają dosłownie NIC z tego, co wyobrażamy sobie, że powinni pamiętać.

Za to jestem pewna, że zostaje w nich pamięć:

- wspólnie spędzonego czasu, który mamy tylko dla siebie przez 24 godziny.. Bez dodatkowych obowiązków w tle, bez prozy życia

- naszych relacji w trakcie podróży, tego jak się do siebie odnosimy, zabawnych sytuacji, które nas spotykają

- i wreszcie na pewno mają poczucie, że świat jest większy i bardziej różnorodny niż kawałek podwórka, który widzą, na co dzień...

A nawet gdyby nie pamiętały nawet tego? To czy to jest wyznacznik tego czy powinno się spędzać urlop z dziećmi czy nie?

- nie boisz się, że będzie chory?

Pewnie, że się boję.. Nawet panicznie się boję... Nawet bardziej niż powinnam. Tak samo jak w codziennym życiu boję się, że stanie się im coś złego. Dlatego też nie jeżdżę w miejsca gdzie opieka medyczna jest trudno dostępna i na niskim poziomie (kwestia wyboru). Całą resztę załatwiam:

- dobrym pediatrą, – który przepisze odpowiednie leki, powie jak skompletować apteczkę, doradzi w kwestii szczepień

- bardzo dobrym ubezpieczeniem medycznym

Nie jest tak, że w tej kwestii mamy bezproblemowo. Dzieci na wyjazdach często chorują (wirusy, przeziębienia, problemy jelitowe, anginy etc.). Na szczęście do tej pory wszystko zarządzane i do opanowania.

W podróży transportujemy też leki dla dziecka, które musi przyjmować, na co dzień (muszą być przechowywane permanentnie w niskiej temperaturze) i wiemy, że przy dobrej organizacji to również jest możliwe..

jednak czas na największy hit

-> dobrze wiedzieć, że z dzieckiem można wyjechać na wakacje...To pocieszające (w podtekście: każdy wie, że wraz z urodzeniem dziecka życie się kończy.....)

W sumie to smutne...Bo później biorą się takie lęki jak wyżej. Wyobrażenie, że wraz z dzieckiem kończy się wszystko czasem wydaje się wdrukowane...Ja bałabym się mieć dzieci z takim podejściem.

Blogi parentingowe powinny być nie tylko dla rodziców, żeby ich motywować i dzielić doświadczenia. Może powinny być w dużej mierze skierowane dla przyszłych rodziców, żeby budować w ich przekonanie, że z dzieckiem wszystko jest możliwe

No i ostatnie:

-> skąd Ty tyle urlopu bierzesz?

Wyjeżdżamy w miarę często jak na ludzi mocno zajętych pracą zawodową niezwiązaną z podróżami. :) Zasada jest taka:

- nie borę urlopu z okazji urodzin krewnych, dzieci, zbliżających się świąt, na mycie okien, plewienie w ogródku etc.

- planuje urlop, o ile to możliwe, w okolicach dni wolnych (weekendy majowe, boże narodzenie) zawsze kilka dni do przodu

- planuje urlop na cały rok – i trzymam się planu. Dzięki temu jestem w stanie wyjechać 3 razy do roku na dłuższy wyjazd.

Może urlop nie jest z gumy, ale zaplanować się go da.

praktycznie o podróżach z dziećmi

Kwestia czasu

Czas biegnie nas starszy syn poszedł do szkoły. Do powyższej listy strachów na lachy doszły komentarze:

- teraz będziecie musieli jeździć na wakacje tak jak wszyscy – w wakacje i ferie. Dopiero zobaczycie, co to znaczą obowiązki i skończą się te wasze podróże...

- chyba nie chcesz żeby Twoje dziecko jechało na 3 tygodniowe wakacje i uczyło się na nich albo później nadrabiało zaległości (w kontekście:, co z Ciebie za matka..)

Hmm odpowiedzi nie mamy. Nie wiemy jak to będzie, ale wiemy, że są ludzie, którzy dają radę... I np. pojęcie homeshoolingu nie jest im obce. Jedno wiemy: Czegokolwiek nie zaplanujemy będzie to dobre dla nas wszystkich (czytaj: nie zrezygnujemy z podróży.) Czego i Wam życzę (pokonania strachów na lachy) i dorosłych decyzji nieobciążanych lękami innych.

3 comments

Leave Comment