Dziecko w podróży… na kemping.

Gdańsk Wakacje na kempingu Stogi opinie z dzieckiem

W tym roku zaczęła się nasza przygoda związana z wyjazdami na kemping. Przeglądając w Internecie informacje dotyczące podróżowania z przyczepą kempingową natknęłam sie głównie na opinie dotyczące kempingów, a także przyczep kempingowych. Chciałabym opisać nasze wakacje i przekazać kilka wskazówek dotyczących pobytów na kempingach -oczywiście z dziećmi.

Jesteśmy rodzicami dwójki rozbrykanych, rozbieganych i radosnych chłopców w wieku 6 i prawie 3 lata. Mieszkamy w Toruniu i najchętniej obieranym przez nas kierunkiem wyjazdów wakacyjnych jest nasze Polskie morze (odległość, autostrada, oszczędność czasu). Prowadzimy z mężem własną firmę i mamy taki charakter pracy, że nie możemy sobie pozwolić na inne wyjazdy niż weekendowe i krajowe. Kiedy mieliśmy możliwość zaplanować pobyt kilkudniowy i zarezerwowaliśmy coś wcześniej, niestety pogoda płatała figla i zazwyczaj w strugach deszczu uciekaliśmy z plaży. Wyjazdy z dnia na dzień również okazywały sie trudne ze względu na problemy ze znalezieniem noclegu nad morzem w przyzwoitej cenie w odpowiednich dla dzieci warunkach na góra 3-4 dni. Poza tym okazało się, że nas starszy synek nie lubi nocować w obcych miejscach. Pobyt w hotelu okazał się męczarnią dla niego i dla nas.

"A gdyby tak jeździć ze swoim noclegiem?" - zapytał pewnego dnia mąż. Po długich rozmyślaniach i głębokiej analizie problemu zdecydowaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie zakup przyczepy kempingowej. Troszkę podchodziłam do całego pomysłu sceptycznie, ale z racji tego, że było to marzeniem męża nie oponowałam. Zdecydowaliśmy, ze kupimy przyczepę używaną, może być wiekowa, byleby zadbana i sprawna. Tak oto staliśmy sie posiadaczami 25-letniej małej przyczepy. Dzieciaki szalały z radości, znajomi i rodzina z niedowierzaniem kręcili głowami a my do końca nie byliśmy pewni czy ta forma wypoczynku będzie nam i dzieciom odpowiadać.

wyjazd kemping z dziećmi opinie Gdańsk gdzie

Przygotowania do wyjazdu, czyli organizujemy drugi dom.

Mieliśmy duże szczęście, gdyż przyczepa trafiła nam się zadbana, a wszystko w niej sprawne. Dla mnie najważniejsze, że posiada lodówkę, kuchenkę gazową, bieżącą wodę (co prawda zimną – brak bojlera) i ogrzewanie (młodszy synek jest astmatykiem, więc troszkę jestem przewrażliwiona i pilnuję żeby nie zmarzł, a jeżeli przemoknie lub przemarznie by mógł się szybko ogrzać). Toaleta w przyczepie również działa, ale uznaliśmy, że będzie tylko „na siusiu” – inne sprawy będziemy załatwiać w sanitariatach. Posiłki postanowiliśmy przygotowywać w przyczepie. Zabieraliśmy piekarniczek – taki niewielki w sam raz na zapiekanki i gotowe posiłki do podgrzania. Do szuflady w przyczepie włożyliśmy sztućce, deskę do krojenia, zakupiliśmy plastikową zastawę stołową (talerze, kubki), to wszystko ma już być na stałe w przyczepie. Nie trzeba się obawiać, ze cos się stłucze, kubki są lekkie – w sam raz do trzymania przez trzylatka. Na stałe w szafkach umieściłam pudełka z cukrem, kawą, opakowanie herbaty, worki na śmieci, płyn do naczyń, mydło w płynie, ręczniki papierowe, wieszaki na ubrania. Przed kolejnymi wyjazdami sprawdzamy tylko czy coś trzeba z tych rzeczy uzupełnić. Na stałe w przyczepie zagościły też kredki i kolorowanki – to na wypadek deszczu.

Pobyt

Na co wg mnie warto zwrócić uwagę wybierając kemping, kiedy jedzie się z dziećmi:

- podłączenie do prądu – na kempingach, które oferują miejsca dla przyczep to już standard, ale lepiej o to zapytać;

- sanitariaty – dla mnie najważniejsze, aby była ciepła woda, żebym mogła bez stresu umyć dzieci po całym dniu, ważne aby było w tych pomieszczeniach czysto i ciepło;

- spore miejsca dla przyczep/kamperów – kiedy jest ładna pogoda większość czasu spędza się na świeżym powietrzu (nasza przyczepa jest mała i kiedy wszyscy się w niej znajdujemy robi się tłok) - dobrze, aby było można obok postawić stoliczek, krzesełka i chociażby zjeść na powietrzu, żeby dzieci mogły pobawić się swobodnie, ewentualnie abyśmy mogli rozłożyć baldachim;

- słoneczne miejsca – to ważne przy takiej pogodzie jak w tym roku – przez noc przyczepa wychładza się i jeżeli rano pojawia się słońce, szybciej się w niej nagrzewa – przyjemniej się wszystkim wstaje i przebiera dzieci, podczas upałów przyczepa bardzo szybko się nagrzewa – wtedy warto wybrać miejsca zacienione, wśród drzew;

- jadąc z dziećmi wybierajmy spokojniejsze kempingi – nocne imprezy, tłukące się szkło, muzyka do rana niekoniecznie sprzyja wypoczynkowi z dziećmi;

- plusem jest, gdy na kempingu lub w jego sąsiedztwie znajduje się restauracja, sklep itp. – mimo, że my gotujemy sami zawsze można coś dokupić (frytki, bułki, keczup jak zabraknie)

- bezpieczeństwo – miejsca, gdzie stoją przyczepy i kampery oddzielone od parkingu płotkami, żywopłotami itd. – wtedy łatwo ogarnąć wzrokiem co się dzieje, gdzie są dzieci. Nasze dzieci akurat po tym względem nie stwarzają problemów, nie oddalają się i poruszają się po wyznaczonym im terenie, jednak wydzielone strefy bardzo w tym pomagają.

Kemping Stogi Gdańsk opinie wakacje z dzieckiem

Do tej pory wyruszyliśmy z przyczepną 4 razy – niestety w tym roku pogoda wyjątkowo nie dopisała i niestety nie udało się wyjechać częściej. Za każdym razem jechaliśmy do Gdańska - dzielnica Stogi. Warto pamiętać, że ciągnąc przyczepę jedzie się wolniej i czas dotarcia na miejsce się wydłuża (dzieci mogą się nudzić, marudzić). Dlatego właśnie wybraliśmy Trójmiasto. Jest dobry dojazd z Torunia, poza tym jest tam naprawdę wiele rozmaitych atrakcji, których nie mamy w naszym mieście. Za pierwszym i drugim razem ulokowaliśmy się na kempingu Stogi nr 218. Był to czerwiec i było jeszcze sporo miejsc do wyboru. Dostaliśmy ładną słoneczną miejscówkę, z miejscem na samochód obok przyczepy i kawałkiem terenu do dyspozycji.

kemping z dzieckiem Gdańsk opinie gdzie

Pierwsze wrażenia - dzieciaki zachwycone, a to dla nas było najważniejsze. Wraz z tym wyjazdem zniknęły nasze wszystkie obawy związane z podróżowaniem z przyczepą i pobytem na kempingu. Zaskoczyła nas obecność osób z tak wielu miejsc Europy (Niemcy, Holandia, Szwajcaria, Francja, Wielka Brytania) - wszyscy uśmiechnięci, przyjaźnie nastawieni i zazwyczaj chętni do pomocy np. przy ustawianiu przyczepy. Byli to głównie seniorzy, ale nikt nie patrzył krzywo na naszych rozbieganych chłopaków, terkoczących plastikowymi wywrotkami pełnymi szyszek i kamyków, czy śmigających na hulajnogach slalomem. Zaskoczyła nas też otwartość, swoboda i radość życia wypoczywających - normalnym obrazkiem był widok seniora idącego w szlafroku przez kemping, starszej pani w turbanie z ręcznika na głowie, czy emerytki ćwiczącej jogę. Za trzecim i czwartym razem w szczycie sezonu z braku miejsc na Stogi nr 218 pojechaliśmy na sąsiedni kemping (Ośrodek Wypoczynkowy przy Wydmach) i ten kemping okazał się dla nas strzałem w dziesiątkę. Trzeba przyznać, że na obu panowała przyjazna, ciepła atmosfera, cisza i spokój, jednak OW przy Wydmach ma nowsze, pachnące świeżością sanitariaty, w których jest czysto, ciepło, a z głośników sączy się muzyka, jest też więcej miejsc do stawiania przyczep, większe poletka, dodatkowe drewniane stoliki, ławki, huśtawki do dyspozycji gości. Kemping Stogi nr 218 dostaje zaś od nas plusa za bar „Muszelka” – pyszne jedzenie w przystępnych cenach (za pierwszym razem byliśmy na obiedzie, a zawsze dokupujemy frytki lub zupę). Oba kempingi dostają minusy za brak porządnych placów zabaw. Zarówno na jednym jak i na drugim place zabaw były stanowczo za małe (jedna huśtawka i zjeżdżalnia na cały kemping – całość niestabilna i mocno oblegana i eksploatowana).

A dlaczego wybraliśmy dzielnicę Stogi? Warto wspomnieć, że Stogi to letniskowa dzielnica Gdańska oddalona od centrum miasta tylko o 6 km. Kursuje tu tramwaj i z przystanku oddalonego o 250 metrów od obu ośrodka można dojechać na starówkę w 20 min. Od obu kempingów na plaża oddalona jest około 300 m Również zaczyna się ścieżka rowerowa, która rozciąga się przez cale Trójmiasto i myślę, że wykorzystamy to za kilka lat. Znajdują się też tu popularne dyskonty spożywcze i można praktycznie w każdej chwili zrobić zakupy (chociażby chleb, lub tak jak my coś do podgrzania jak zabraknie). Za każdym razem jechaliśmy w piątek i wracaliśmy w niedzielę. Chcieliśmy ten czas wykorzystać głównie na spędzeniu go z dziećmi, głównie na jak najdłuższym pobycie na świeżym powietrzu i wyszukiwaniu atrakcji głównie dla chłopców. Pobyt organizowaliśmy w ten sposób, że piątkowe popołudnie przeznaczaliśmy na rozstawienie się, dzieciaki ruszały również hulajnogami i objeżdżały kemping w poszukiwaniu nowych kolegów. Dzieci mają tą umiejętność szybkiego znajdowania sobie towarzystwa i Kuba za każdym razem poznawał nowych kolegów i koleżanki, z którymi mógł pobiegać, pobawić się na placu zabaw (jakikolwiek ten plac by nie był) czy po prostu powymądrzać się na różne dziecięce tematy. Po rozgoszczeniu się i załatwieniu wszystkich formalności wyruszaliśmy na spacer nad morze. Oba kempingi znajdują się w niewielkiej odległości od morza (dwa wejścia). Wielkim plusem jest szeroka, w miarę czysta plaża.

Gdańsk plaża Stogi opinie

Zawsze można było znaleźć na niej miejsce blisko morza (może to zasługa tegorocznej pogody), co ułatwiało obserwację brzegu i zabawę z dziećmi. Przy jednym wejściu znajduje się plac zabaw, który stanowił jeden z punktów naszego spaceru. Zawsze zabieraliśmy lornetkę i obserwowaliśmy statki wpływające i wypływające w morze z portu. Z plaży widać doskonale port. Chłopcy zachwyceni biegali po brzegu i już obmyślali co będą budować ja przyjdziemy z całym ekwipunkiem.

This photo is taken by AllWinner's v3-sdv

Nasi chłopcy są ruchliwi i bardzo ciekawi świata, właściwie po przebudzeniu ubierali się i wychodzili z przyczepy. Doskonałym pomysłem okazało się zabranie, dwóch wywrotek na sznurku, łopatek i wiaderek oraz dla każdego hulajnogi. Kuba bardzo chciał zabrać rower, ale ze względu na to, że Maciej jeszcze nie jeździ sam na rowerze zdecydowaliśmy się na hulajnogi (chyba też są bezpieczniejsze, jeżeli chodzi o poruszaniu się po kempingu). Od rana dzieci bawiły się na zewnątrz, a my spokojnie szykowaliśmy śniadanie i „ogarnialiśmy” po nocy. Kuba z Maćkiem zazwyczaj jeździli wokoło na swoich pojazdach, zbierali szyszki, gałęzie (kije), kamienie - wozili te skarby na wywrotach z miejsca na miejsce, bądź bawili się z innymi dziećmi.

Soboty zazwyczaj przeznaczaliśmy na zwiedzanie. Kuba już jest w takim wieku, że ciekawią go nowe miejsca i zauważyliśmy, że już lubi zwiedzać. Oczywiście wybieraliśmy miejsca, które będą ciekawe dla obu naszych dzieci, gdzie nie będą się nudzić, ani marudzić. Mieliśmy też na uwadze, że lubią rzeczy związane z techniką, transportem. Za pierwszym razem wybraliśmy Gdańską Starówkę. Główną atrakcją było koło widokowe „Amber Sky”.

Amber Sky Gdańsk z dzieckiem

Rozrywka dość droga (około 15 min podziwiania widoków kilkadziesiąt zł mniej w portfelu), ale chłopcy zachwyceni (my zresztą też). Widoki piękne, imponująca wysokość, chłopcy zainteresowani całym mechanizmem z zapartym tchem obserwowali się jak koło się kręci. Kolejną atrakcją okazał się rejs statkiem na Westerplatte. W sumie nie planowaliśmy płynąć, ale Kuba, kiedy zobaczył przycumowane stateczki tak długo nas męczył, że w końcu wsiedliśmy. Również bardzo przyjemnie spędzony czas. Głownie staliśmy przy burcie i obserwowaliśmy co się dzieje wokół. Atrakcję zapewnił holownik wyprowadzający w morze olbrzymi statek, chłopcy byli zachwyceni, kiedy statek zatrąbił, a czarnoskórzy marynarze pomachali nam.

statek 12348

Za drugim razem wybraliśmy się do zoo w Oliwie. Mimo różnorodnych gatunków zwierząt i dobrej pogody w sam raz na zwiedzanie, dzieci były odrobinę znudzone. Z uwagą obserwowały tylko te zwierzęta, które były blisko (surykatki, gady w terrariach), lub te których nie ma w ogrodzie zoobotanicznym w Toruniu (słoń). Podczas tej wizyty uznaliśmy, że dla naszych chłopców, którzy nie są jakimiś szczególnymi miłośnikami zwierząt w zupełności wystarcza nasze toruńskie zoo i nie ma co na siłę biegać po większych obiektach. Po obiedzie niestety pogoda się zepsuła, wiec wybraliśmy się do Aquaparku w Sopocie. Maciej popluskał się w wodzie, Kuba poszalał, a my posiedzieliśmy w bąbelkach – pobyt zaliczyliśmy jako udany – jedynym minusem była jak dla mnie odrobinę zbyt niska temperatura powietrza i wody w strefie dla dzieci (wyczulona matka astmatyka).

Za trzecim razem wybraliśmy się do Gdyni. Wybraliśmy taką trasę, żeby przejechać tunelem pod Martwą Wisłą. Dla mieszkańców Trójmiasta, lub dla osób często podróżujących zapewne taka infrastruktura to nic specjalnego, ale moi chłopcy byli zachwyceni. W Gdyni pierwszą atrakcją była kolejka linowa na Kamienną Górę. Przejażdżka krótka, jednak widoki wspaniałe i warto zaznaczyć, ze przejazd jest darmowy.

kolejka na kamienną górę Gdynia

Oczywiście moi mali majsterkowicze byli ogromnie zaciekawieni całym mechanizmem działania i kiedy my podziwialiśmy widoki chłopcy stali i obserwowali jak kolejka wjeżdża i zjeżdża. Dla naszej rodziny zatem kolejka okazała się ogromną atrakcją. Po drodze na Skwer Kościuszki natknęliśmy się na kolejne w Trójmieście koło widokowe „Wheel of Vision”, na które chłopcy koniecznie chcieli wsiąść - znów piękne widoki ( tym razem na morze) i imponująca wysokość – wszyscy zachwyceni. Kolejnym punktem wycieczki było zwiedzanie Okrętu Muzeum - ORP Błyskawica.

Błyskawica Gdynia z dzieckiem

Zarówno Kuba jak i Maciej z wielkim zainteresowaniem oglądali wszystko co się tam znajdowało. Dla chłopców, którzy lubią rzeczy mechaniczne to wielka atrakcja. W Gdyni postanowiliśmy kupić pamiątki dla dziadków, więc przeszliśmy się Skwerem Kościuszki. Pogoda dopisywała, a chłopcy z zaciekawieniem oglądali przycumowane statki. Za czwartym razem sobotę postanowiliśmy spędzić w klimatycznym Sopocie. Przeraziły nas tam korki. Mnóstwo samochodów, ścisk, brak miejsc parkingowych. W końcu dotarliśmy na molo. Panował tam ogromny tłok, hałas gdyż odbywały się różne imprezy m.in. regaty Sopot Match Race. Spacer po molo okazał się nie lada wyzwaniem. Oczy mieliśmy dookoła głowy, żeby nie zgubić dzieci, a w głowie huczało od panującego hałasu. Uznaliśmy, że wybraliśmy niezbyt ciekawy termin na zwiedzanie, o czym również świadczył komentarz Kuby „nie podoba mi się w tej Sopocie”.

Sopot molo 2017

Dla moich chłopców największą atrakcję w Sopocie okazał się parkomat w podziemnym parkingu. Zawzięcie kłócili się kto ma wrzucać monety, a kto wziąć bilet. Sobotnie popołudnia przeznaczaliśmy jeszcze na spacery nad morze, głównie aby przejść się, posiedzieć na piasku. Dzieci po całym dniu nie miały żadnego problemu z zaśnięciem, a my mieliśmy czas, żeby delektować się ciszą i spokojem i poobserwować zagranicznych gości, porozmawiać z innymi na kempingu, wymienić doświadczenia.

Niedzielę, czyli ostatni dzień naszych pobytów przeznaczaliśmy na plażowanie. Chłopaki uzbrojeni w łopatki, wiaderka i wywrotki dzielnie maszerowali na plażę. Plaża dla nich to prawdziwy raj. Kuba, jeśli dopisywała pogoda kąpał się z tatą w morzu, Maciek zadowalał się moczeniem nóg. Obaj zawzięcie przekopywali plażę, Kuba z naszą pomocą budował zamki, fosy, wykopywał bajora, a Maciek po prostu kopał w piasku. Taki widok utwierdzał nas w przekonaniu, ze wyjazd nad morze to dobrzy pomysł, że dzieciom do szczęścia tak naprawdę niewiele potrzeba. W niedzielę zawsze wracaliśmy do domu. Dzieci ogromnie zadowolone, Kuba snujący już plany na następny wyjazd, a my dotlenieni i naładowani pozytywną energią.

Gdańsk Stogi plaża 12 (1)

Plusy podróżowania z przyczepą:

- dzieci czują się jak w domu – nasz starszy syn ma problemy z przystosowaniem się do nowego miejsca, spaniem poza domem (spanie i mieszkanie w hotelu to był dla niego problem) – przyczepę uznał za drugi dom;

- swoje naczynia, swoja pościel obowiązkowo antyalergiczna (nie martwimy się jaka będzie w hotelu, bo przecież syn astmatyk), swoje ręczniki, swoja toaleta – nikt oprócz nas z tego nie korzysta, pachnie naszym proszkiem, płynem, czyli po prostu „nami”;

- jeżeli ktoś się zastanawia czy wybrać przyczepę czy kamper: przyczepę odczepiamy od samochodu, samochodem możemy wszędzie podjechać (ważne kiedy dzieci są na tyle małe, że nie możemy liczyć na komunikację miejską, a tym bardziej na własne, a raczej dziecięce nogi);

- nie jesteśmy uzależnieni ani od rezerwacji, zaliczek itd. – ładna pogoda, dzieci zdrowe, wolny weekend – wyruszamy, to idealna forma wypoczynku dla ludzi takich jak my, którzy nie mogą pozwolić sobie na dłuższy urlop, albo nie wiedzą kiedy będą mogli go wziąć;

- taka forma wypoczynku okazała się idealna dla naszych chłopców – mogą się wybiegać, pojeździć hulajnogą, spędzić praktycznie cały dzień na powietrzu, czyli mają zapewnione wszystko to co lubią najbardziej;

- nasi chłopcy to urodzeni majsterkowicze, uwielbiają techniczne sprawy, motoryzację itp. – wielką frajdą jest dla nich samo rozstawianie przyczepy, pod okiem męża z wielkim entuzjazmem i zaangażowaniem odkręcają stópki, zaczepiają hak, montują co trzeba i gdzie trzeba – dla nich to ogromna frajda;

- posiłki postanowiliśmy przygotowywać sami i to okazało się również zaletą – nie byliśmy uzależnieni od stołówki i godzin wydawania posiłków, nie musieliśmy się przejmować brakiem miejsca w restauracji, tłokiem, czy też marudzeniem dzieci, że trzeba czekać, serwowałam to co lubimy, więc nie było problemu, że dzieci czegoś nie chcą zjeść; na obiad zabieraliśmy dania do podgrzania i to się doskonale sprawdziło, śniadania i kolację to głównie kanapki, przygotowanie wszystkiego nie zabierało dużo czasu, a trzeba przyznać, że również to duża oszczędność.

Te cztery wyjazdy sprawiły, że z pewnością polubiliśmy formę wypoczynku, jaką jest podróżowanie z przyczepą kempingową. Niestety w tym roku pogoda nie dopisała, dlatego zapewne wyjechaliśmy tylko 4 razy. Bardzo odpowiada nam klimat jaki panuję na kempingach. Dla nas najważniejsze jest zadowolenie dzieci. Mogą spędzić aktywnie czas na świeżym powietrzu, wyhasać się do woli i równocześnie zobaczyć nowe miejsca. Utwierdziło nas to w przekonaniu, że aby dzieci były zadowolone nie trzeba wyruszać na koniec świata, im wystarcza wspólnie spędzony czas, a nam po prostu oderwanie od codziennych obowiązków. Dzięki temu, że posiadamy przyczepę możemy być elastyczni, dostosować wyjazdy do pogody. Takie podróżowanie nie wymaga dużych nakładów finansowych, jednak należy zaznaczyć, że ta forma wypoczynku nie jest dla wszystkich. Na kempingu o wszystko trzeba zatroszczyć się samemu, zorganizować sobie pobyt samodzielnie, jednak dla nas nie stanowi to problemu. Myślę, że z czasem będziemy wyruszać w inne zakątki Polski. 

Sprawdź również: 20 najlepszych kempingów na rodzinne wakacje