Okolice Gór Sowich i nie tylko

Przedstawiam Wam moje brzdące: Kuba (5lat), Lidia (3lata). Każdy nasz wypad dyktowany jest ich wygodą, atrakcją i uciechą właśnie dla nich. Mieszkamy w małej miejscowości Pieszyce u podnóża Gór Sowich i te rejony chciałabym Wam przedstawić. Bo to, że „Polska jest fajna” wiemy od dawna. Na weekendy lub krótsze urlopy wybieramy miejsca niedalekie, jak np. Kudowa Zdrój, w której spędziliśmy bardzo sympatyczny weekend.

Kudowa Zdrój

Kudowa Zdrój

Zatrzymaliśmy się w hotelu Verde Montana. Wybór hotelu jest dla nas zawsze dosyć ważnym wyborem. Tutaj wybór okazał się trafny.

3 doby: 1117,20zł pokój dwuosobowy z dostawką ze śniadaniami. Lidka była za darmo.

Kudowa Zdrój Verde Montana

Bardzo przyjazny hotel z mnóstwem atrakcji dla dzieci. Był zarówno basen jak i sala kinowa. Była również sala z grami komputerowymi, gdzie mój syn uwielbiał chodzić. Młodsza córka ciągnęła nas zawsze do Sali zabaw czy na basen. Niedociągnięciem w hotelu jest położenie basenu, szczególnie zimą. Trzeba bowiem przejść obok wejścia głównego, gdzie zimą są przeciągi. Dobrze zatem zaopatrzyć dzieci w grube szlafroki, najlepiej z kapturami. Poza tym jedynym minusem, hotel jest naprawdę godny polecenia. W niedzielę hotel zorganizował warsztaty dla dzieci. Ponieważ zbliżał się okres karnawałowy, dzieci musiały zrobić maski. Były farbki, kredki, mazaki, wstążeczki i godzinna bardzo dobra zabawa. Wieczorem hotel zapewnił dyskotekę dla dzieci z konkursami, balonami i upominkami. Wielki ukłon w stronę organizatorów. Wszystko to sprawiło, że nasze dzieci ani przez chwilę się nie nudziły.

Szlak Ginących Zawodów Kudowa Zdrój

Spędziliśmy naprawdę intensywny i bardzo udany weekend. Dla dzieci wart zobaczenia jest szlak ginących zawodów. Oprócz tego, że można zjeść pajdę chleba ze smalcem i ulepić samemu garnek, można również poznać tajniki zawodów, które już dawno wyginęły. Obok chat dzieci mogły zobaczyć mini zoo. Kudowa Zdrój Czermna.

Bilet normalny 11 zł

Ulgowy 8zł

własnoręczne wykonanie naczynia z gliny - 10 zł

porcja wiejskiego chleba - 2 zł

bilet obejmuje: pokaz toczenia naczyń glinianych, wstęp do domu wypieku chleba, do chatki robótek ręcznych, kuźni

W Czermnej jest również kaplica czaszek. Darowaliśmy sobie tę atrakcję ze względu na młodszą latorośl. Jadąc dalej natrafimy na ruchomą szopkę w prywatnym domostwie. Cena biletu „co łaska”. Atrakcja ciekawa, dla dzieci zwłaszcza.

Na ul. Zdrojowej 46b traficie Państwo bez trudu do Muzeum Zabawek „Bajka”. Dwupoziomowa gwarantowana atrakcja dla maluchów i nie tylko. Dużo zabawek jest z naszego dzieciństwa. Poczułam się z mężem troszkę staro, gdy zobaczyliśmy zabawki z naszej młodości, kredki, piórniki drewniane. Każdy miał wtedy identyczne. Ależ to były czasy… Ceny nie są wygórowane, za Lidkę nie musieliśmy płacić. Dzieci miały frajdę, w szczególności, kiedy stanęliśmy obok lalek Barbie i Lego City. Ciekawą rzeczą były ruchome części i od tych miejsc trudno było oderwać nasze dzieci.

Przełęcz Jugowska Góry Sowie

Warto oczywiście pospacerować po parku zdrojowym. Polecam w tym miejscu kawę i lody. Za wodą moje dzieci nie przepadają, odstraszył ich sam jej zapach, a o walorach zdrowotnych nie miały ochoty słuchać.

Pałac Brzeźno

Pałac Brzeźno

Ok. 30 km od Wrocławia położony jest pałac Brzeźno, w którym spędziliśmy ostatnio tylko jedną noc, ale było intensywnie i bardzo miło. Uwaga: aby dojechać do pałacu, potrzebna będzie nawigacja, ponieważ pałac położony jest wśród wiosek i bez odpowiedniego naprowadzenia byłoby ciężko trafić. Pobyt w samym pałacu nie należy może do najtańszych, zapewne dlatego, że z boku jest 18sto dołkowe pole golfowe. Przyjechaliśmy tutaj właśnie z tego powodu. Mąż próbuje swoich sił w tym sporcie, próbuje zarazić syna. Kuba był najmłodszym golfistą na tym olbrzymim polu, ale mimo wszystko nieźle dawał sobie radę. Wcześniej ćwiczyli całe lato na 9cio dołkowym polu niedaleko Dzierżoniowa, w Jędrzejowicach.

pole golfowe

W samym pałacu, mimo iż nie jest on typowym obiektem dla rodzin z dziećmi dzieci absolutnie się nie nudziły. W podziemiach jest strefa wellness, w której spędziliśmy sporo czasu, m.in. ze względu na tężnie solankowe- nowość w hotelu. Kuba jest silnym alergikiem, dlatego spędziliśmy w tężni sporo czasu, aby powdychał zdrowego powietrza. Jest także jacuzzi, prysznic wrażeń ( tutaj nie będę zdradzać tajemnicy, na czym on polega. Potwierdzę, że zabawa jest przy tym przednia). Jest dużo saun, siłownia jak i pomieszczenie relaksu. Sam obiekt położony jest w prześlicznej scenerii nad małym stawem. Jest to idealne miejsce do spacerów po wyczerpującej grze w golfa.

Afrykarium Wrocław

Wracając przez Wrocław do domu musieliśmy zahaczyć o zoo. Od tego roku otwarte jest afrykarium. Niestety i ceny troszkę wzrosły. Za bilet rodzinny w tamtym roku płaciliśmy 80zł, w tym już 120zł. Otwarty został parking naprzeciwko zoo i tutaj proponuję zaparkować. Zapłacicie ok. 15zł za trzy godziny, a problemu z parkowaniem nie ma. Podczas pobytu w zoo, dzieci zawsze są głodne, zatem jeśli nie wzięliście prowiantu ze sobą, to w zależności od posiłku, trzeba doliczyć ok. 60zł. Dla małych leniuszków fajnym rozwiązaniem będzie wózek dla dzieci, który ciągnie jeden z rodziców. Unikniemy marudzenia, typu: „nogi mnie bolą…” Wypad jednodniowy dla czteroosobowej rodziny do wrocławskiego zoo to koszt, który oscyluje ok. 200zł.

Zachwyt dzieci jednak jest bezcenny. Kuba stał przed pingwinami i nazywał je. Ten był Szeregowy, a ten Kowalski-fan pingwinów z Madagaskaru ma ich całą kolekcję. Niemała frajda była zobaczyć ich na żywo. Największe wrażenie nie tylko dla moich dzieci, ale również dla nas było przejście przez słynny tunel. Człowiek czuje się jak w środku akwarium. Wrażenia stamtąd są niezwykłe.

Zagórze

Można by powiedzieć, że czasy rozkwitu Zagórze ma za sobą. Jeszcze do niedawno jezioro Bystrzyckie straszyło wyglądem. Obskurne domki z czasów PRL-u nie wyglądały zachęcająco. Jednak to, jak teraz rozkwita to miejsce napawa optymizmem i zaprasza coraz więcej turystów. W ostatni weekend widać tam było nie tylko randkowiczów, ale też bardzo dużo rodzin z dziećmi. Bardzo dużą atrakcją jest linowy most, za którego przejście po remoncie trzeba zapłacić 2zł od osoby. Dzieci miały niezwykłą frajdę i specjalnie huśtały ten most, aby było trudniej przejść. Rozbudowująca się infrastruktura pokazuje, że ktoś wkłada w to miejsce ogromne serce. Dla starszych dzieci jest mini park linowy, dla nieco starszych prawdziwy park. Zjeżdża się na linie tuż nad taflą wody. Można wypożyczyć kajaki, rowerki wodne lub przepłynięcie się łódką. Podpływamy pod samą tamę. Z dołu wygląda imponująco. Tłumaczymy Kubie na czym polega jej fenomen i po co właściwie została zbudowana. Lidka otwiera buzię ze zdziwienia i krzyczy: „ale duzi mur!”. Tama inaczej wygląda, kiedy się na niej stoi. Znam ten obrazek jeszcze z dzieciństwa, ale na przyjezdnych musi robić wrażenie.

SONY DSC

Przechodząc przez tamę, widzimy mały kierunkowskaz na prawo z napisem zagroda. Wybieramy się na spacer. Nasza trzylatka spokojnie pokonuje ten odcinek drogi. Prowadzi nas ze starszym bratem szukając namalowanej kaczki na drzewach. Po około 15 minutach jesteśmy na miejscu. Oaza spokoju z mini zoo. Bardzo przyjemna knajpka, obok są zabawki dla dzieci, ale także strusie czy kozy.

Aby uniknąć gwaru przy głównym zejściu na plażę można wybrać inną restaurację nieco niżej. Przy dobrej pogodzie dzieci mogą bawić się na placu zabaw, który świetnie jest zabezpieczony od ulicy i strumyka. A rodzice w tym czasie mogą spokojnie zjeść smacznego pstrąga. Uwaga: knajpka ta czynna jest tylko w weekend.

Kto ma troszkę większe dzieci, można się wybrać na zamek w Grodnie, skąd jest przepiękny widok na jezioro bystrzyckie i nie tylko. Młodszym dzieciom trzeba troszkę pomóc. Góra nie jest za wysoka, ale troszeczkę stroma dla trzyletniej dziewczynki.

Karpacz

Hotel Konradówka – myślę, że był to bardzo dobry wybór. Wspaniały hotel, dwie windy (dla moich dzieci niemała atrakcja), sympatyczna sala zabaw, basen, bardzo dobre jedzenie. Nie sposób w tym miejscu nie wymienić pana Jana, którego pokochały moje dzieci. Droczył się z nimi, zaczepiał, uśmiechał – przemiły człowiek. Położenie hotelu jest bardzo wygodne dla rodzin z małymi dziećmi. Niedaleko było głównej ulicy, co w przypadku Karpacza, wzniesień i dwóch małych szkrabów miało znaczenie.

Ponieważ spędziliśmy tam długi weekend styczniowy na holu stała prześliczna choinka, w których bombkach nasze dzieci wyszukiwały swoich odbitych twarzyczek.

W samym Karpaczu jest bardzo dużo atrakcji, w końcu jest to miejscowość typowo turystyczna. Jedną z atrakcji jest muzeum zabawek. Jest większe niż w Kudowie, dosyć duży budynek oferuje zabawki z różnych epok i stron świata. Niektóre są tak śliczne, ze trudno oderwać od nich wzrok. Za wstęp zapłaciliśmy niedużo, dzieci do lat 7 wchodzą za darmo. Wart zobaczyć tę nadzwyczajną kolekcję Henryka Tomaszewskiego.

Jest też w okolicy miasteczko Western City w Ściegnach. Zapewne atrakcja ciekawsza byłaby latem niż zimą, kiedy my tam byliśmy. Ale mimo wszystko zabawa była przednia. Byłą możliwość strzelania z łuku, ujarzmienie byka, były pokazy napadu na bank. Wygraliśmy w konkursie rzucania lassem dwa dolary z podobizną naszych dzieci, które do odebrania były w jednym z tamtejszych banków. Dzieci mogą przejechać się kolejką, zobaczyć mini zoo. Świetna wyprawa, ale raczej na ładną pogodę. My natrafiliśmy na czas, gdzie wszędzie było błoto, co było troszkę uciążliwe. Ceny za bilety oscylują między 10 a ponad 20zł, w zależności od tego, jakie atrakcje wybierzemy dla siebie.

Muzeum Zabytków Dolnego Śląska

Niedaleko Karpacza w Kowarach jest park miniatur Zabytków Dolnego Śląska. Zwiedzanie parku troszkę nas kosztowało. Za nas zapłaciliśmy 38zł, za dzieci 30zł- nie było dla dzieci zniżek. Mimo dosyć wysokiej ceny za wstęp, bardzo nam się podobało. Wszystkie budynki zrobione są z ogromną precyzją. Dzieci biegały od Zamku Książ po kościół Wang czy zamek Czocha. Przepięknie wykonane budowle, warto zahaczyć o ten punkt programu będąc w Karpaczu.